Ostygło już zainteresowanie największym transportem drogowym w naszym kraju. Maszyna dojechała do celu i wkrótce zacznie drążyć tunel. To dobry moment do podsumowania tego wyjątkowego wydarzenia.
Trzeba przyznać, że żaden transport tego typu nie cieszył się taką popularnością. To zasługa nie tylko jego unikalnego charakteru, ale i czasów w których żyjemy. Dzisiaj każdy może być „reporterem” – wystarczy telefon w ręku. Z tej przyczyny wydarzenie udokumentowały tysiące prywatnych kamer i profili społecznościowych. Co najlepszego zrobił transport TBM?
Doskonały PR branży
Jak dotąd żaden inny transport ponadnormatywny nie cieszył się takim uznaniem ogółu społeczeństwa. Nikt nie groził, rzadko kto hejtował, wielu widzów godzinami czekało na przejazd konwoju. Chyba wszystkie ogólnopolskie media włączyły się w relacjonowanie tego wydarzenia. Osobiście, nie spotkałem się z niepochlebnymi głosami na jego temat. Relacje pokazały, że taki transport jest społecznie potrzebny, że wykonały go głównie polskie firmy, że udało się wszystko zgodnie z planem i nie zawiedli urzędnicy.
Nie ma ograniczeń
Transport TBM pokazał, że nie ma ograniczeń dla tego typu przedsięwzięć. Liczę, więc, że inne firmy korzystające z infrastruktury GDDKiA – beneficjenta naszego konwoju – będą miały „przetartą ścieżkę” w uzyskiwaniu zezwoleń, także dla tak wielkich transportów, ale niezwiązanych z budową dróg. Nie wyobrażam sobie, żeby GDDKiA blokowała innych odbiorców tak dużych ładunków. To pytanie nie pojawia się tu przypadkowo. Na przykład wiele polskich miast blokuje przecież transporty ponadnormatywne na swoich ulicach, a jednocześnie podejmuje się ogromnych inwestycji (lub wydaje na nie pozwolenia), wymagających właśnie transportu nienormatywnego. Mamy nadzieję, że w przypadku GDDKiA przysłowie, o koszuli bliższej ciału…pozostanie tylko pustym sloganem.
Nie ma wyjścia
Nie ma odwrotu od tego typu operacji. Jeżeli chcemy być nowoczesnym krajem takich transportów będzie musiało przybywać. Widać to po liderach wśród rozwiniętych państw, które nie uważają przewozów ponadnormatywnych za przekleństwo, a za błogosławieństwo. Tylko tak można szybciej realizować strategiczne inwestycje i na lata rozwiązywać problemy infrastrukturalne. Samo upowszechnienie się budowy tuneli w Polsce pokazuje, że cywilizacyjnie dojrzewamy.
Czego spodziewam się po tym transporcie?
Chociaż TBM już dawno jest na miejscu dla mnie ten transport nadal trwa. Mam nadzieję, że jego ogrom sfotografowany lub sfilmowany tysiącami smartfonów nie zniknie z pamięci Polaków. Mam nadzieję, że zawsze będą się cieszyć, gdy pilot wyda im polecenie, a oni posłusznie na nie zareagują – nawet wtedy, gdy będzie to mniej „szałowy” transport. Mam nadzieję, że polscy kierowcy nie będą - od teraz - wyprzedzać konwoju, tylko bezpiecznie, spokojnie i z godnością zniosą jego obecność na drodze. A potem w domu z dumą powiedzą, że „spóźnili się, bo napotkali transport ponadnormatywny, ale że dzięki niemu będą mieli lepsze drogi, piękniejsze mosty czy zieloną energię”.
Chciałbym, aby przewoźnicy, w nagrodę za rozwój planów inwestycyjnych GDDKiA, doczekali się - godnego ich poziomu cywilizacyjnego – systemu uzyskiwania zezwoleń, wdrażania postulatów branżowych czy certyfikacji zawodowej. Wiadomo, że transportowcy nie robili tego za darmo, ale z uwagi na udaną współpracę przy tego typu przedsięwzięciach należy się im coś więcej niż tylko terminowe uregulowanie faktury. Oczekiwania przewoźników są znacznie tańsze w realizacji niż jeden kilometr nowoczesnej drogi. Natomiast korzyści dla społeczeństwa i gospodarki będą nie dość, że wymierne, to jeszcze czerpane przez długie lata. Takich rzeczy spodziewam się po spektakularnym transporcie TBM, który mogłem obserwować jedynie na ekranie szpitalnego telewizora. Ale dzięki tym obrazom pobyt minął mi szybko, a nawet dość przyjemnie.
Grzegorz Teperek - Redaktor Naczelny portalu ballast.pl, zdjęcia: GDDKiA